niedziela, 28 lutego 2016

(nie)pierwszy już początek


Założyłam "to coś" już jakieś parę lat temu, najpierw jako projekt, później to miała być "terapia"...
Koniec końców napisałam parę postów po pewnym czasie je usunęłam- no bo po co to komu, no bo i tak nie mam na to czasu.
 W sierpniu miesiącu moich urodzin postanowiłam podjąć wszelkie możliwe zmiany życiowe. Przygotowałam listę i zeszyt, w którym zapisuje postępy i kroki w tył. Co od sierpnia się zmieniło niby dużo, a jednak nie tyle ile bym chciała... przede wszystkim praca, która pochłania większość mojego obecnego życia + KRÓTKI romans, który wiele mnie nauczył.
 Znajomi nie raz nie dwa mówili żebym założyła bloga bo zawsze mam najwięcej do powiedzenia tylko mnie to do końca nie przekonywało bo kto to będzie czytał? o czym pisać?
Dziś kolejna podjęta próba. Nadal nie wiem o czym będę pisać, a tym bardziej kto to przeczyta. Nawet mnie to nie obchodzi.
Wiem jedno jestem młoda i ciągle mam chęć lecieć do przodu, pomimo depresji, z którą żyjemy od 2 lat raz w lepszych, a raz gorszych stosunkach. Ostatnio towarzyszy mi wielka chęć wyzbycia się wszystkiego co w głowie, żeby ciągle iść dalej. No i taki mam plan, że wyzbędę się tego tutaj.
Od jakiegoś czasu tłamsi mnie rutyna wstaję szykuję się do pracy, spędzam w niej jakieś 12h z dojazdami, wracam i idę spać, jem ciągle to samo,robię to samo, jedyną rozrywką są imprezy, które też z biegiem czasu przestają bawić ... Dorosłe życie.
Tylko gdzie czas na ŻYCIE?

idę szukać rozwiązania.